Są takie miejsca na świecie, które pobudzają naszą wyobraźnię, które sprawiają, że pracuje ona na szybszych obrotach. Są miejsca, które raz ujrzane, zapadają w pamięć na długo. Być może nawet na całe życie. Takim niezwykłym miejscem jest z pewnością jaskinia Khao Luang. Jaskinia Khao Luang jest jedną z najbardziej popularnych atrakcji starego miasta Phetchaburi, które leży około pięciu kilometrów na północ od Khao Wang. Co sprawia, że jaskinia Khao Luang jest tak wyjątkowa?
Fenomen świątyni w jaskiniach
Wiele osób może być zdziwionych faktem, że świątynia stanowiąca miejsce kultu może być ukryta głęboko pod ziemią, wśród niedostępnych skał. Tymczasem buddyjscy mnisi zawsze szukali miejsc oddalonych od miejskiego zgiełku i nadmiaru ludzi. Dzięki temu mogli łatwiej skupić się na medytacji i wyciszyć. Czy można wyobrazić sobie bardziej ustronne miejsce, niż nieokiełznane górskie obszary? To właśnie w górach mnisi własnoręcznie, mozolną pracą wykuwali jaskinie. Umieszczali w nich to, najcenniejsze przedmioty kultu, czyli posągi Buddy. Według tradycji buddyjskiej pod żadnym pozorem nie wolno ich niszczyć. Wyznawcy buddyzmu, którzy przeprowadzali się w inne miejsce, albo chcieli po prostu pozbyć się nadmiaru posągów, przynosili je mnichom. W ten sposób gromadzone były przez pokolenia pokaźne kolekcje.
Na świecie powstało kilka niezwykłych jaskiń, które do dziś zdobią wizerunki Buddy. Posągów są setki, a może i tysiące. Stanowią one główną ozdobę takich podziemnych świątyni. Zwiedzanie jaskiń wymaga od turystów pewnego wysiłku. Aby podziwiać tajemnicze piękno tych miejsc trzeba z reguły trochę się powspinać czy pokonać wiele schodów. Jednak za każdym razem warto, bo wrażenia są niesamowite.
Khao Luang
Khao Luang to małe wzgórze na północnym skraju miasta Phetchaburi. Na wzgórzu znajdują się liczne jaskinie i szczeliny rzeźbione wodą przez setki lub tysiące lat. Największa z tutejszych jaskiń zyskała na znaczeniu, gdy w XIX wieku odwiedził ją sam król Rama IV. Według lokalnej legendy wejście do jaskini miało być bramą do innego miasta, zamieszkiwanego wyłącznie przez młode dziewice.
Strome schody schodzące z podnóża Khao Luang prowadzą do jaskini, ozdobionej stalaktytami i stalagmitami, w której znajduje się aż 170 posągów Buddy. Małe, średnie i duże. Najczęściej są one pokryte płytkami złota, które Tajowie zwykli używać, jako daru dla Buddy. Posągi migotają, gdy światło słoneczne spada na nich przez różne otwory. Robią ogromne wrażenie, jako całość. Jednak każdy z nich jest interesujący, wykonany niezwykłą precyzją, po prostu piękny. Główny posąg Buddy w jaskini ma aż cztery metry wysokości. Został on zbudowany na zlecenie króla Chulalongkorn i oddany królowi Ramie III, a następnie przeszedł w ręce Ramy IV. Ta fascynująca, ogromna figura Buddy, przyciąga do jaskini miliony turystów z całego świata.
Otwór w suficie pozwala na wprowadzanie światła słonecznego. Odprowadza on również dym kadzidła. Niesamowita gra świateł i dymu może tworzyć piękne obrazy. Słońce wydaje się łapać w pułapkę dymu. W połączeniu z przepięknymi formacjami stalaktytów i stalagmitów światło tworzy niepowtarzalny klimat tej świątyni.
Wyższy poziom duchowości
My, Europejczycy jesteśmy czasami bardzo pesymistyczni, gdy słyszymy, że są miejsca, w których wierzący mogą rzeczywiście spotkać Boga lub jakąś wyższą moc. Przyjeżdżamy do tych miejsc z pogardliwym uśmiechem. Odnosi się to również do Khao Luang. Ale po wejściu do świątyni pogardliwe uśmieszki znikają z naszych ust. Odczuwamy nagłą potrzebę wyciszenia. Wyjątkowa atmosfera tego miejsca obejmuje nas i nagle jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego buddyści z całego świata pokonują wszelkie trudy, aby tu dotrzeć i dlaczego Khao Luang uważana jest za jedno z najbardziej duchowych miejscach na południu Tajlandii.
Na turystów zmierzających do jaskini czeka jedno „niebezpieczeństwo”. Drogę do Khao Luang okupują stada małp. Stworzenia te czują się tu jak u siebie w domu. Skrzętnie wykorzystują zaskoczenie turystów, próbując zdobyć jakieś pożywienie. Trzeba na nie uważać, bo potrafią być dosyć natrętne. Jeżeli nie zachowamy ostrożności, spotkanie z nimi może zakończyć się pogryzieniem albo podrapaniem. Małpy bardzo łatwo wyczuwają, kto będzie najlepszą potencjalną „ofiarą”. Wystarczy pokazać im, kto tutaj rządzi biorąc do ręki jakiś kijek czy garstkę kamieni, aby po prostu odeszły spokojnie nie robiąc nam krzywdy.